Strona główna Felietony Samorząd czy centralne planowanie?

Samorząd czy centralne planowanie?

Już dawno sprawy samorządu nie budziły takich emocji jak w ciągu ostatnich kilku tygodni. I trudno się temu dziwić – z każdych 100 zł, które mieszkaniec Warszawy płaci w podatku PIT, 48 zł trafia do warszawskiego samorządu.

Zarówno poselski projekt nowego ustroju Warszawy, jak i kwestia wycinki drzew przy Urzędzie Dzielnicy Śródmieście pokazały, jak istotne są kwestie dotyczące lokalnych społeczności i jak ważne jest, aby dobrze uregulować ten obszar. O poselskim projekcie nie warto już nawet pisać. Można go określić jednym słowem: żart. Warto jednak zastanowić się, jak ustrój Warszawy funkcjonuje obecnie i jak go zmienić na lepsze.Warszawa dysponuje olbrzymim budżetem, w 2017 r. dochody stolicy planowane są na ponad 15 mld zł. I pomimo istnienia 18 dzielnic faktycznym decydentem, jak wydatkować te środki, jest miasto. Dzielnice mają niewiele do powiedzenia. A któż lepiej zna lokalne potrzeby, jak nie mieszkańcy danej dzielnicy? Czy lepiej, żeby o ścieżkach rowerowych na Białołęce decydowali radni Białołęki, czy może reprezentanci Wawra, Ursynowa i innych dzielnic, z których składa się Rada Warszawy? Odpowiedź jest oczywista.Bulwersującą sprawę wycinki drzew w Śródmieściu i planowaną na masową skalę wycinkę drzew wzdłuż Kanału Żerańskiego łączy jedno – w żadnej z tych spraw dzielnice, a więc mieszkańcy i ich bezpośredni reprezentanci, nie miały niqc do powiedzenia.Termin „samorząd” oznacza samorządzenie, samostanowienie mieszkańców. Jego istotą jest zasada pomocniczości mówiąca, że wszystkie sprawy powinno się załatwiać na najniższym możliwym szczeblu. Dopiero to, czego nie da się załatwić niżej, przenosi się na wyższy szczebel. Przeciwieństwem samorządności jest centralne planowanie, które – jak wiemy z historii – się nie sprawdziło.