Radni Białołęki odwołali ze stanowiska przewodniczącego Wiktora Klimiuka z PiS i zastąpili go byłym przewodniczącym Pawłem Tyburcem z PO.
Nie obyło się bez kontrowersji. Sesję rady dzielnicy, na której głosowany miał być wniosek o odwołanie przewodniczącego, Wiktor Klimiuk zwołał na dziś na godz. 9.30. Problem w tym, że radni zostali o niej powiadomieni… 20 minut wcześniej.
– Ja dostałem smsa o sesji rady o godz. 9.08, kolega o 9.14 – relacjonuje nam Piotr Basiński z Inicjatywy Mieszkańców Warszawy. – Radni nie mieli fizycznie możliwości, by zebrało się kworum – opowiada.
Na czas zdążyło tylko trzech radnych. Jednak okazało się, że sukcesywnie pojawiają się kolejni. Obecni na sali rajcowie postanowili więc poczekać, aż zbierze się kworum.
Na sali nie było przewodniczącego ani wiceprzewodniczących, w związku z czym sesję rady dzielnicy otworzył najstarszy wiekiem radny. Jak tłumaczą radni, w takim przypadku mówi § 17 pkt. 3 Statutu Dzielnicy Białołęka:
„W przypadku nieobecności Przewodniczącego Rady Dzielnicy i niewyznaczenia przez Przewodniczącego Rady Dzielnicy Wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy do pełnienia jego obowiązków, obowiązki te wykonuje najstarszy wiekiem Wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy, a w przypadku braku Wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy – najstarszy wiekiem radny obecny na sesji”. Czyli w tym przypadku radny Waldemar Roszak.
Radni odwołali Wiktora Klimiuka i powołali Pawła Tyburca, który przewodniczącym rady dzielnicy był już dwukrotnie. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 12 radnych z 12 obecnych na sali.
– Przewodniczącym rady dzielnicy mam zaszczyt zostać już trzeci raz – mówił Paweł Tyburc po głosowaniu. – Wygląda na to, że tym razem będzie to najtrudniejsze. Będę jednak działał ponad podziałami i mam nadzieję, że uda się załagodzić wszystkie konflikty.
Czy jednak tak odłożona w czasie sesja jest legalna?
– Mamy ekspertyzy od miejskich prawników, że tak – zapewniają radni. – Skoro radni są na sali i okazało się, że jest kworum, to można otworzyć sesję, która została na dziś zwołana.
Walka o władzę na Białołęce toczy się od 2015 r. Wtedy radni odwołali ówczesną przewodniczącą Annę Majchrzak i powołali na to stanowisko Wiktora Klimiuka. Ratusz nie uznał tego wyboru, ale sprawa trafiła do Najwyższego Sądu Administracyjnego. Ten uznał, że wybór Klimiuka jest ważny.
Co ciekawe, PiS w radzie dzielnicy jest w opozycji. PO i radni niezależni próbują go odwołać, ale przewodniczący unika takiego głosowania. Podobnie zresztą jak jego poprzedniczka, Anna Majchrzak.