Strona główna Felietony O co chodzi z metropolią warszawską?

O co chodzi z metropolią warszawską?

Rozwój Warszawy hamowany jest przez wiele czynników i barier. Do niedawna najszybciej zasiedlanymi obszarami w aglomeracji warszawskiej były zewnętrzne dzielnice Warszawy, w tym Białołęka.

Od kilku lat jednak można zauważyć coraz większe zainteresowanie nabywaniem mieszkań i domów w miejscowościach podwarszawskich. Oprócz zadowolenia z własnego kąta rodzi to problem dojazdu do pracy w Warszawie. Stawia to przed samorządami aglomeracji warszawskiej, w tym głównie przed miastem stołecznym Warszawą, problem koordynacji polityki komunikacyjnej. Osoby dojeżdżające do pracy w Warszawie pewnie wolałyby mieć możliwość skorzystania z komunikacji zbiorowej, która jest o wiele tańsza niż transport indywidualny. Jednak ciągły brak odpowiedniej komunikacji miejskiej docierającej do najodleglejszych zakątków aglomeracji warszawskiej powoduje, że osoby te muszą często korzystać z indywidualnych środków komunikacji. Niestety, braków ich nie uzupełnia w całości prywatna komunikacja zbiorowa. Jednocześnie sądzę, że mieszkańcy stolicy woleliby, aby przez Warszawę nie przetaczała się codziennie w tę i z powrotem kawalkada samochodów osób dojeżdżających do miasta w celach zarobkowych. Argumenty dotyczące rozjeżdżania dróg i zanieczyszczenia powietrza spalinami są tu jak najbardziej na miejscu. Oczywiście są możliwe porozumienia między samorządami, jednakże – jak pokazuje życie – nie zawsze wszystkie strony są z nich zadowolone, przez co często nie są wdrażane. Stąd pomysł stworzenia metropolii warszawskiej, która mogłaby pewne działania koordynować, ale jednocześnie nie odbierałaby gminom i m.st. Warszawie najważniejszych prerogatyw. Przy okazji budowy metropolii padł pomysł zreformowania ustroju m.st. Warszawy. Część pomysłów tej reformy, takich jak powiększenie Warszawy o 33 sąsiednie gminy, wywołała falę sprzeciwu. Jednak sam pomysł reformy ustroju m.st. Warszawy wydaje się być trafiony, ponieważ w przeciągu ostatnich lat w kilku dzielnicach Warszawy dochodziło do paraliżu organów władz lokalnych. Obecnie w takiej sytuacji jest też dzielnica Białołęka, gdzie sąd administracyjny uznał, że część uchwał rady dzielnicy posiada wadę prawną.