Strona główna Aktualności Kochasz czy uzależniasz?

Kochasz czy uzależniasz?

 „Antymatki” – książkę traktującą o skomplikowanych relacjach rodzinnych i ich filmowych obrazach – napisał mieszkaniec Białołęki, profesor UKSW Grzegorz Łęcicki. O tym, co w niej znajdziemy i jakie dzielnicowe akcenty się tam pojawiają, rozmawia z autorem Robert Biskupski.

„Antymatki” reklamowane są jako „prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna książka ostatnich lat”. O czym ona jest?

Dotyczy złych form realizacji miłości macierzyńskiej polegającej na nadopiekuńczości lub zaborczości. Podstawowym materiałem były relacje osób, które doznały owej toksyczności od swoich matek, oraz tych, którzy obserwowali takie sytuacje. Książka jest pełna przykładów dramatycznych historii związanych z nadopiekuńczością, zaborczością i toksycznością.

Czy są to tylko historie anonimowych osób, których nigdy nie poznamy?

Absolutnie nie. Kolejną warstwą książki jest bowiem odniesienie do popularnych obrazów filmowych i seriali telewizyjnych. Scenarzyści i reżyserzy szybko dostrzegają zmiany mentalne i obyczajowe w społeczeństwie. Znakomitymi polskimi filmami poruszającymi tę tematykę są np. „Plac Zbawiciela” i „Zbliżenia”. Warto przyjrzeć się również amerykańskim filmom kryminalnym. Dużo ciekawego materiału można znaleźć np. u Hitchcocka.

Wygląda to na sensacyjną publikację.

Nie chcę, by książka była odczytywana jako epatowanie patologicznymi sytuacjami. Poruszamy się tam w sferze wartości, jest wiele odniesień do wiary chrześcijańskiej. Warto wspomnieć, że przykłady często dotyczą pań, które są gorliwymi katoliczkami. W książce zastanawiam się, jak to się dzieje, że po wyjściu z kościoła stają się – mniej lub bardziej świadomie – katami dla swoich dzieci. W książce znajduje się również test psychologiczny, który pozwala rozpoznać osoby toksyczne w swoim otoczeniu. Czytelnik może sprawdzić, jak sobie radzi i jakie ma relacje z innymi osobami, szczególnie z matkami.

Jest pan mieszkańcem Białołęki. Czy w książce znajdują się odniesienia do tej dzielnicy?

Oczywiście. Na Białołęce, na Tarchominie, mieszkam już od ćwierćwiecza, a dokładnie od 1992 r. Wszystkie moje książki tutaj właśnie powstały. Gdy zacząłem pisać „Antymatki”, rozmawiałem z proboszczem naszej parafii pw. Matki Bożej Pięknej Miłości,
ks. Piotrem Jędrzejewskim, który w swojej pracy duszpasterskiej spotykał się z takimi przypadkami. Nie brakuje innych białołęckich szczegółów. Warte podkreślenia jest również to, że z Białołęki pochodzi nie tylko autor książki. Tutaj również znajduje się wydawnictwo, które opublikowało „Antymatki”, tu również prowadzi swą firmę fotograficzną autor zdjęcia, które znalazło się na okładce, a na jej czwartej stronie, również na okładce, znajduje się silny akcent białołęcki – wizerunek patronki naszej parafii.

Czy w związku z tym można liczyć na spotkanie autorskie
w naszej dzielnicy?

Tak, planujemy spotkania autorskie na Białołęce. Książkę można kupić już teraz, m.in. w księgarni na Ryneczku Poraje przy ul. Porajów 1. Jeśli ktoś dodatkowo chce zdobyć dedykację i autograf, to wystarczy poprosić o to w tej księgarni. Postaram się przygotować taki egzemplarz najszybciej, jak to będzie możliwe.

Dziękuję za rozmowę,
Robert Biskupski

Toksyczne relacje interpersonalne bywają opisywane za pomocą obrazowych symboli; tak było w przypadku narracji o miłości powoju.

Kolejny rodzaj niebezpiecznych kobiet to typ zwany popularnie kobieta bluszcz. Choć często odnosi się to do żony, kochanki, partnerki, to również ów model spotykany bywa w relacji matki wobec dziecka, i to zarówno syna, jak i córki. Kobieta bluszcz potrzebuje kogoś, by się wokół niego owinąć; kogoś, kto faktycznie daje jej życie, poczucie sensu; kobieta bluszcz jest niedojrzała, niesamodzielna, pragnie miłości, ale sama nie potrafi nią obdarować, jest więc nieszczęśliwa i samotna […].

Kobieta bluszcz zgodnie z botanicznym wizerunkiem oplata ofiarę swymi trującymi pędami, pozbawiając ją oddechu życia. Wydaje się, że to kobieta bluszcz jest całkowicie, totalnie uzależniona od innej osoby: męża, kochanka, partnera, a tak naprawdę to ona uzależnia, jest chorobliwie zazdrosna, a przede wszystkim zaborcza. Jej wyniszczająca miłość przejawia się całkowitym panowaniem nad czasem ofiary; w przypadku matki dotyczy to zupełnego kontrolowania każdej minuty życia dziecka.

Fragment książki „Antymatki”