Strona główna Felietony Biernat wiecznie żywy

Biernat wiecznie żywy

Lata zaniedbań związanych z unormowaniem spraw związanych z funkcjonowaniem na terenie Warszawy tzw. dekretu Bieruta przyniosły swoje żniwo w postaci wybuchu afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. Obecna ekipa w warszawskim Ratuszu zawiniła głównie tym, że zlekceważyła temat.

„Dekret Bieruta” spowodował, że wszystkie grunty na terenie Warszawy przeszły na własność gminy. Byli właściciele mogli zgodnie z dekretem w ciągu pół roku złożyć wniosek o własność budynku i dzierżawę wieczystą gruntu. Problem w tym, że wówczas nie otrzymali ani własności, ani dzierżawy, ponieważ ich wnioski rozpatrywano odmownie. Dlatego po 1989 r. zaczęto składać wnioski o uchylenie decyzji odmownych sprzed pół wieku. Początkowo urzędnicy nie wiedzieli, co z tym robić, jednak linia orzecznicza nakazała uchylanie wadliwych decyzji i ustanowienie użytkowania wieczystego do gruntu, a co za tym idzie – przekazywała budynek na własność byłym właścicielom. Zanim się tak jednak stało, wielu właścicieli walczących latami o własność rezygnowało i zbywało prawa do roszczeń dla takich osób jak Marek M. czy Marzena K. Handlarze roszczeniami, bo o nich mowa, szybko wyspecjalizowali się w wyszukiwaniu spadkobierców i nieruchomości, co do których złożono wnioski w latach
40. XX w. Skąd mieli taką wiedzę? To jest jedno z ważniejszych pytań dotyczących tego procederu. Zwykły obywatel Warszawy nie miał dostępu do takich informacji. Natomiast kancelarie prawne, które włączyły się w proceder skupowania roszczeń, taką wiedzę pozyskiwały. Gdy nie można było ustalić, czy dany właściciel lub jego spadkobierca żyje, wnioskowano o ustanowienie kuratora. Kuratorem zostawał zazwyczaj ten, kto złożył wniosek. Dochodziło również do fałszerstw aktów notarialnych oraz testamentów i niestety na podstawie takich dokumentów urzędnicy m.st. Warszawy przekazywali budynki i grunty.

W pewnym momencie do procederu dołączyli urzędnicy Ratusza. Biuro Gospodarki Nieruchomościami było miejscem, w którym decydowano, czy daną nieruchomość zwrócić i ile czasu zajmie cała procedura. Jeden z urzędników zresztą zrezygnował z pracy w urzędzie po to, aby zająć się przejętą przez jego rodziców kamienicą.

Obecne władze Warszawy długo nie dawały wiary lokatorom oraz informacjom mediów i broniły urzędników, powołując się na prawo własności. Bo przecież nikt nie zabronił handlu roszczeniami, a jeżeli ktoś jest przedsiębiorczy, to tym lepiej. Ba, nawet prokuratura przez długie lata była głucha na wołanie o sprawiedliwość.

Przełom nastąpił w pierwszej połowie 2016 r., w dużej mierze dzięki społecznikom. Dzisiaj ten bałagan „sprząta” specjalna grupa prokuratorów… działająca we Wrocławiu. Przeniesiona tam po to, aby wykluczyć powiązania z warszawską palestrą, której szef sam skupował roszczenia. Problemem tym ma się zająć też specjalna komisja weryfikacyjna powołana przez Sejm, przed którą do zweryfikowania jest ok. 3 tys. decyzji wydanych przez prezydenta Warszawy.